Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2021

W poszukiwaniu Tronu Odyseusza w Atenach

Obraz
  Piesze wędrówki szczególnie po nieodkrytych okolicach Aten sprawiają mi ogromną frajdę. Tą zaplanowaną przeze mnie wycieczkę odbyłam ze znajomymi. Naszym priorytetem stało się odnalezienie Tronu Odyseusza w dzielnicy Petroupoli, a dokładniej na niewielkiej górze Pikilo. Jak dojechać do punktu startowego autobusem miejskim Nasz początek wycieczki znajdował się w pobliżu kamiennego teatru - Petra's Theater (Θέατρο Πέτρας) - w miejscu gdzie często odbywają się różne wydarzenia kulturalno-rozrywkowe. Dojazd tutaj jest możliwy aż trzema autobusami: A11, B11 oraz 747, które posiadają tu swój przystanek końcowy. Sam teatr w kolorze bieli nie zachwycił, lecz to, co go otacza już bardziej. Są to wysokie skały z pojedynczymi gdzieniegdzie krzaczkami. I co dalej... Dość szybko znalazłam wąską ścieżkę przy siatce. Nie byłam pewna czy to właściwy trop, gdyż mogło się zdarzyć, że przez tą siatkę nie będzie można przejść. Na nasze szczęście siatka posiadała wielką dziurę i bez problemu znaleźli

Ateńskim szlakiem do kościółka w jaskini Daveli w górach Pendeli

Obraz
  Szaro i buro. Pogoda w ogóle nie zachęcała do spacerowania po górzystych terenach Pendeli. Słońce najwyraźniej się pogniewało i stwierdziło, że od rana nie będzie nas rozpieszczać swoimi ciepłymi promieniami. Zakryło się puchatą ciemną chmurą i dalej poszło spać. A wiatr z tego faktu zadowolony tańczył i hulał na wszystkie możliwe strony. Zapraszał do zabawy i kwiatki i chwasty i drzewa, i te małe i te duże, wyginając je najmocniej jak tylko potrafił. Jego harce nie miały końca i nawet my solidnie je poczułyśmy. Ale o rezygnowaniu z naszej planowanej pieszej wycieczki nie było mowy. Mocno zdeterminowane machnęłyśmy ręką na te słoneczne fochy i frywolne zachowanie wiatru i z uśmiechem na twarzy wyruszyłyśmy po kolejną wspólną przygodę.  Z moją Anulą znamy się już „wieki", razem przeżyłyśmy wiele miłych chwil i kilka ciekawych miejsc udało nam się też zobaczyć. Niestety nastały jakieś dziwne czasy i na kolejny wspólny wypadzik wybierałyśmy się jak te „sójki za morze”. Ale w końcu